poniedziałek, 21 sierpnia 2006

‘Czy mówi tu ktoś po koreańsku?’ ‘Yes, I do’- czyli jak się mówi w Korei

Będąc w Korei prędzej czy później trzeba w końcu się odezwać do jakiegoś tubylca. Lecz nawet jeśli uczysz się tego języku nie możesz być pewien, czy uda ci się porozumieć. Problem tkwi głównie w naszej odmienności. Koreańczycy, gdy widzą białoskórego obcokrajowca od razu starają się go unikać. Mając nadzieję, że nie zada on żadnego pytania, bo będą musieli mu odpowiedzieć. Mieszkańcy tego kraju są bardzo mili i zawsze starają się pomóc na ile tylko mogą, lecz większość z nich nie zna żadnych języków obcych, chociaż już od podstawówki uczą się angielskiego, który jest raczej na dość opłakanym poziomie. No chyba, że ktoś był w Ameryce, ale takich mimo wszystko nie znajdziecie zbyt dużo.

My jednak, dzielni studenci koreanistyki znamy język koreański na jako takim poziomie, więc przynajmniej teoretycznie, powinniśmy umieć się porozumieć w takich kwestiach jak np. zakup MP3 Playera.

Pewnego razu wraz z Filipem, Dorotą i Tomkiem udałem się do TechnoMartu, gdzie można kupić różny sprzęt elektroniczny po okazyjnych cenach, jeśli wpierw nie popełnisz samobójstwa, bo zakup czegokolwiek w tym sklepie nie jest rzeczą łatwą. Filip, który miał trochę więcej gotówki przy sobie, postanowił wejść w posiadanie i-Poda. Pyta więc sprzedawcę (oczywiście po koreańsku) „Który z wystawionych tu MP3 Playerów pan poleca?”. Odpowiedź a raczej jej brak trochę nas zaskoczył. Poza zwykłym „hm” i wybałuszeniem oczu przez sprzedawcę, nie dowiedzieliśmy się tego o co spytał Filip. Ten zaś ponowił swoje pytanie, ale sytuacja tylko się powtórzyła. Postanowiłem wkroczyć do akcji i sformułowałem trochę inne pytanie: „Który z tych MP3 jest pana zdaniem najlepszy?”. Tym razem sprzedawca coś odpowiedział: „I not understand”. Dorota widząc, że nam coś nie idzie zadała podobne pytanie do tych dwóch naszych, ale sprzedawca tylko powiedział sam do siebie: „Czemu oni nie mówią po koreańsku? Angielski nie jest moją najmocniejszą stroną.”

Można się zastanawiać czemu ów Koreańczyk nas nie rozumiał. Może mówiliśmy nie wyraźnie, a może zrobiliśmy jakieś błędy? Prawda jednak jest trochę inna. Koreańczycy widząc białego obcokrajowca myślą tak: „To niemożliwe by taki człowiek opanował nasz trudny język.” Dlatego nie raz wzbudziliśmy niemałe zamieszanie gdy w otoczeniu obcych nam Koreańczyków, któryś z nas zaczął coś tam gadać w ich mowie.

Innym razem jadąc metrem, zauważyłem, że do wagonu wsiadł staruszek, który ledwo trzymał się na nogach. Jako że nie było nigdzie wolnego miejsca, wstałem i powiedziałem „Proszę, niech pan sobie usiądzie”. Dziadek zamiast usiąść zmieszał się tylko i zaczął szukać gdzieś tam głęboko ukrytych w pamięci słów, których się tam kiedyś nauczył po angielsku. Powtórzyłem więc jeszcze raz, a starszy człowiek na to: „No, no, phenk yu”. Ja jednak nie dałem za wygraną i odpowiedziałem, że to żaden problem i by sobie usiadł. W końcu dał się przekonać, lecz zamiast usłyszeć jakiegoś gomauo dziadek rzekł „phenk yu”, mimo, że od 40 sekund mówiłem do niego w jego ojczystym języku.

Jednak najlepszy jak do tej pory był nasz dozorca, gdy przyszliśmy się do niego zameldować. Łukasz mu wszystko wyjaśnia po koreańsku, choć tabliczka nad głową dozorcy głosi „How can I help you?”. Rozmowa trwa z parę minut. Nie jest źle, nie padło żadne słowo po angielsku. Zostajemy wprowadzeni do mieszkania, rozmawiamy sobie o tym, że należy sprzątać, by zamykać okna jak wychodzimy z domu. „Jeśli chcecie odkręcić gaz musicie przekręcić ten zawór w prawo, a następnie docisnąć tym pokrętłem, bo to trochę stara maszynka, i już można gotować” tłumaczy nam dozorca. Najlepsze jednak jak doszło do liczenia sprzętu, jaki znajduje się w mieszkaniu. „Stół, teble, rozumiecie? One stół, ok.? Krzesła, raz, dwa, thri. Thri rozumiecie?” wyliczał Koreańczyk. Dziwne, że wcześniej nie przyszło mu do głowy, iż możemy nie znać słów typu zawór albo pokrętło. Najwidoczniej to są słowa, których uczą na pierwszych zajęciach w Korei, a liczebniki już powyżej 2 to zaawansowany koreański.

To tylko parę przykładów z jakimi się tu spotykamy. Taki stan rzeczy ma się dlatego, że niewielu obcokrajowców zwłaszcza z Europy i Ameryki zna koreański, stąd to zdziwienie jakie wywołujemy. Łukasz wpadł nawet na pomysł, by pracować w cyrku jako żywa atrakcja. Już widzę te transparenty: „Panie i panowie, o to cud nad cudy, wrzucie temu białemu obcokrajowcowi pieniądze a zacznie mówić, i to po koreańsku!!....”

Brak komentarzy: