niedziela, 13 sierpnia 2006

Jak Japonia zawitała do Korei…

Dawno nie pisałem, więc śpieszę nadrobić te straty. W środę zawitali do nas Łukasz i Jacek, którzy korzystając z wakacji zwiedzają Azję. Łukasza pewnie wielu z was pamięta z imprez w akademiku, lecz dla tych którzy nie mieli przyjemności go poznać już wyjaśniam. Łukasz studiuje Japonistykę w Poznaniu i w zeszłym roku przyznano mu stypendium rządowe, dzięki któremu spędził ponad rok w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jacek zaś to informatyk (zaraz pewnie ktoś napisze, że słowo informatyk jest zbyt ogólne, ale nie mam czasu na rozpisywanie się) pracujący w Japonii. Chłopaki znaleźli schronienie w naszym akademiku, który stał się miejscem wypadowym na różnego rodzaju imprezy. Niestety, a może stety ^^, nie brałem udziału we wszystkich, bo wybrałem się do Icheon na kurs garncarski (ale o tym może innym razem), więc oprę się tu na wspomnieniach innych osób.

Najbardziej oczekiwany przez wszystkich wypad do klubu w Seulu miał miejsce w piątek, który w Korei jest zwany klubdai (z ang. club day), gdyż tylko w piątek można kupić jedną wejściówkę i wchodzić do kilku różnych klubów. Oprócz wejściówki dostaje się jeszcze kupon na jedno piwo (tylko 0,33l). Do klubu nie wpuszczają w krótkich spodniach, ani w sandałach, więc Jacek np. musiał zrobić dzień wcześniej wypad na rynek DongDaemun, gdzie zakupił wszystkie potrzebne części garderoby za 23tys.

Cała czwórka ubrana w końcu porządnie, wybrała się do KangNam, tam znaleźli porządny klub, zapłacili po 15 tys. od osoby za wstęp i… musieliby się wracać, bo okazało się, że nie wpuszczą Tomka jeśli ten nie okaże jakiegoś dowodu. Jednak po krótkiej wymianie zdań, wszystkim udało się dostać do środka. Łukasz zaproponował, że w razie czego użyczy swego japońskiego ID, ale okazało się to zbyteczne.

W środku chłopaki uderzyli na parkiet pełen pięknych Koreanek, które o dziwo tańczyły w małych grupkach po parę dziewczyn, pary damsko-męskie stanowiły mniejszość. Nie znaczy to jednak, by chłopaki mieli ułatwione zadanie. Za każdym razem, gdy któryś z nich zaczynał tańczyć z dziewczyną, mógł ujrzeć wyraźny gest, że owa panna sobie tego nie życzy – skrzyżowane ręce. Tego wieczoru chłopaki mieli ujrzeć go niejednokrotnie.

Zniechęceni poszli spać do sauny, a na placu boju pozostał tylko Tomek, który twierdzi, że bawił się znakomicie. Jacyś obcokrajowcy, odrobinę podchmieleni, ale za to z grubym portfelem stawiali mu piwa. Po którymś Tomek też zaczął im stawiać choć on nie miał tak grubego portfela.

Łukasz z Jackiem stwierdzili, że Koreanki są ładniejsze od Japonek, ale te drugie lepiej się bawią w klubach…

Brak komentarzy: