Zwiedzanie pałacu
Dziś spotkałem się z SuMin, której nie widziałem od ponad pół roku. Najpierw razem poszliśmy spałaszować po pibimbabie, ponoć lokal, w którym byliśmy serwuje najlepszy pibimbab w Seulu. A tak w ogóle ta potrawa to tak zwana „śmieciówa”, czyli ryż z warzywami typu marchew, sałata, sosem sojowym i jajkiem, do tego jeszcze kawałki ryby. A przy tym oczywiście pełno przystawek z kimchi na ostro i w wersji łagodnej, wodorosty, kawałki kałamarnicy i zupa z kiełkami czegoś tam.
Po obfitym obiedzie SuMin zaproponowała zwiedzanie pałacu królewskiego. Mieliśmy szczęście, bo akurat jak przybyliśmy miała miejsce zmiana straży i mogłem podziwiać strażników ubranych w stroje z epoki Choseon. Potem zaczęło się zwiedzanie terenu pałacu. Niestety upał był nie do wytrzymania i po godzinie zrezygnowaliśmy, by udać się do klimatyzowanej kawiarni.
Nie będę się tu rozpisywać o architekturze, tę możecie popodziwiać na zdjęciach. Poza tym jestem zbyt padnięty żeby pisać, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
1 komentarz:
Piękny ten pałac. Niesamowity wręcz. A czemu ma taką dziwną nazwę - zakazany pałac? Aha i jeszcze jedno - te bloki w Seulu to wyglądają niemalże tak samo jak nasze komunistyczne, hi hi hi.
Prześlij komentarz