czwartek, 18 stycznia 2007

Dzień ósmy- Narita

Obudziłem się w środku noc gdyż słyszałem jakieś hałasy, lecz z powodu egipskich ciemności (zasługa żaluzji) nie widziałem nic dookoła. Ów hałas szybko się skończył, a ja uznałem, że to pewnie gospodarz szykuje się do pracy, więc spałem dalej. Jakie było moje zdziwienie gdy rano w wiadomościach dowiedziałem się, że powodem mojego przebudzenia nie był wujek Katsunoriego, lecz najprawdziwsze trzęsienie ziemi.
Po zjedzeniu śniadania i wypiciu filiżanki kawy, pożegnałem się ze wszystkimi i autobusem udałem się na stację metra. Po przejechaniu paru stacji przesiadłem się w pociąg jadący na lotnisko Narita.
Po sprawnej odprawie paszportowej czekałem w poczekalni na mój samolot. Moja podróż dobiegła końca.





Brak komentarzy: