czwartek, 22 marca 2007

Oaza miłości?

Na Jeju można znaleźć bardzo ciekawe miejsce o nazwie Love Land (Koreańczycy wymawiają to Robyrendy). Wcale nie chodzi mi o to co znajduje się w środku, czyli fallusy długie nawet na 10 metrów, tandetne rzeźby, czy też znaki drogowe z namalowanymi różnymi pozycjami seksualnymi.


To co mnie zdziwiło, to sam fakt, że takie miejsce w ogóle jest w Korei. W tym kraju nie doświadczy człowiek nagości w telewizji, na zdjęciach reklamujących bieliznę widnieją tylko podobizny Europejek, a za zdradę małżeńską idzie się do więzienia. Tak, tak, państwo postanowiło stać na straży moralności swoich obywateli i jeśli ktoś ma podejrzenie, że współmałżonek jest niewierny, może złożyć doniesienie na policję. Ta zaś potraktuje sprawę bardzo poważnie, zaczynając od założenia podsłuchu a na efektownym aresztowaniu, rodem z filmów akcji, kończąc. Dlatego nic dziwnego, że Kraina Miłości zrobiła na mnie takie wrażenie. Na Jeju rzeczywiście musi być inna Korea.

Brak komentarzy: