czwartek, 29 marca 2007

Podróż autobusem

Cały tydzień pochmurno i deszczowo. Nie wychodzę na zewnątrz z aparatem, więc zamieszczam parę zdjęć z ubiegłego weekendu.




‘Widzisz Jasiu, jak nie będziesz się uczył to całe życie podawać będziesz klucze’

poniedziałek, 26 marca 2007

Ach, co to był za ślub

Na drugim krańcu Seulu nasza znajoma wstąpiła w związek małżeński. Był ślub na modę europejską, czyli w białej sukni, i tradycyjny w hanbokach.









Młodej parze na nowej drodze życia życzymy wszystkiego najlepszego.

niedziela, 25 marca 2007

Coś się kończy, coś się zaczyna

Zima minęła już chyba na dobre. Nad rzeką znowu pełno par zakochanych, którzy się przytulają, rozmawiają, głośno śmieją i robią sobie nawzajem zdjęcia. Jedna tylko dziewczyna idąc wolnym krokiem wzdłuż wody, wyciera zapłakane oczy białym szalem.

sobota, 24 marca 2007

Munhwa EXPO

Wystawa kulturowa dla studentów Yonsuwonu odbyła się na zewnątrz przy pięknej, słonecznej pogodzie. Japończycy jak zawsze potraktowali sprawę poważnie i przez ostatni tydzień, dzień w dzień ćwiczyli swój występ taneczny- efekt oszałamiający. Koreańscy wykładowcy przygotowali ślubne hanboki, które każdy mógł przymierzyć. Dla mnie okazał się o jakieś 15 centymetrów za krótki. Filipińczycy pokazali bambusową skakankę, Rosjanie ludowy taniec, Kazachowie tradycyjne stroje, a Chińczycy to co maja najlepszego, czyli piękne kobiety. Męska część publiczności była zachwycona, żeńska już trochę mniej. Polska drużyna podbiła serca odwiedzających polskimi przysmakami. Nasze stoisko było wręcz oblegane, zaś sąsiadujący z nami stolik Rosjan cieszył się znikomą popularnością. Sukces zawdzięczamy dziewczynom, bez których nie powstałyby te wszystkie smakowitości.




















piątek, 23 marca 2007

Stary człowiek i morze

Kończymy już temat Jeju paroma zdjęciami z okolic największego miasta na wyspie, czyli Jeju City.













czwartek, 22 marca 2007

Oaza miłości?

Na Jeju można znaleźć bardzo ciekawe miejsce o nazwie Love Land (Koreańczycy wymawiają to Robyrendy). Wcale nie chodzi mi o to co znajduje się w środku, czyli fallusy długie nawet na 10 metrów, tandetne rzeźby, czy też znaki drogowe z namalowanymi różnymi pozycjami seksualnymi.


To co mnie zdziwiło, to sam fakt, że takie miejsce w ogóle jest w Korei. W tym kraju nie doświadczy człowiek nagości w telewizji, na zdjęciach reklamujących bieliznę widnieją tylko podobizny Europejek, a za zdradę małżeńską idzie się do więzienia. Tak, tak, państwo postanowiło stać na straży moralności swoich obywateli i jeśli ktoś ma podejrzenie, że współmałżonek jest niewierny, może złożyć doniesienie na policję. Ta zaś potraktuje sprawę bardzo poważnie, zaczynając od założenia podsłuchu a na efektownym aresztowaniu, rodem z filmów akcji, kończąc. Dlatego nic dziwnego, że Kraina Miłości zrobiła na mnie takie wrażenie. Na Jeju rzeczywiście musi być inna Korea.

Mysterious Road

Wciąż w temacie miejsc, które należy unikać szerokim łukiem
Wysiadłem pośrodku niczego. Jak okiem sięgnąć łąki. Kierowca zapewnia, że jak pójdę drogą to dojdę do miejsca o tajemniczo brzmiącej nazwie Mysterious Road. Po jakichś 300 metrach pojawia się drogowskaz. W oddali na niebie widać stado wron. Po dotarciu na miejsce, moim oczom ukazuje się budka z jedzeniem. Samochody jadące drogą zwalniają, zapalają światła awaryjne. Pytam się sprzedawczyni co to za miejsce. ‘Kiedyś pewien taksówkarz wiozący parę nowożeńców, właśnie w tym miejscu wrzucił na luz i samochód zamiast jechać w dół, bo jak pan widzi tu jest nachylenie, zaczął jechać pod górę!’ powiedziała pani z budki z pierożkami.
Rzeczywiście droga jakby szła w pod górę, minimalnie, ale zawsze pod górę. Co prawda samochody, albo zatrzymywały albo też zjeżdżały w dół, ale nie jechały pod górę, no chyba że siłą rozpędu. Mimo to każdy kierowca zwalniał i wrzucał na neutralny bieg. Przyjeżdżały też autobusy z turystami, którzy oprowadzani przez przewodników po całej szerokości tamowali tylko ruch. Niedowiarkom pokazywano, za pomocą butelek, że te puszczone w dół powracały. Moja puszka jednak tego nie zrobiła.